W KUBKU CZY W FILIŻANCE ??
Przyznać mi się tutaj bez bicia, z ręką na sercu kto pije kawę lub herbatę w kubku, a kto w filiżance?
Mnie osobiście zdarza się często pić w kubku. Mój wybór, jak zapewne większości z Was determinują praktyczne aspekty jego zastosowania. Wygoda i swoboda przemieszczania się z kubkiem po całym mieszkaniu. Możliwość spożywania ulubionych napojów w większej ilości – wariant dla tych, co jak zalegną na kanapie, to szybko się z niej nie zwlekają. Duża, gładka powierzchnia kubka pozwala zarówno producentom jak i reklamodawcą wyżyć się artystycznie, a nas skutecznie przekonać do zakupu artykułów konkretnych firm, udziału w konkursach i programach lojalnościowych. Dzięki motywującym motto lub zdjęciom bliskich umieszczanych na kubkach możemy poczuć się lepiej na duchu lub przywołać w pamięci niezwykłe chwile i wspomnienia.
Dobra kawa, podobnie jak wysokiej jakości wino bądź whisky cechuje się intensywnym, rozwiniętym, wielowarstwowym bukietem zapachowym. Najmocniej jest on wyczuwalny, gdy kawa nieco ostygnie i ma przestrzeń do oddychania. Stąd też filiżanki o większej średnicy wydają się być najlepszym wyborem, jeśli chcemy dobrze wczuć się w aromat. Filiżanka dzięki delikatnym ściankom, wykonanym z porcelany lub porcelitu jest naczyniem bardzo kruchym. Kruchość oraz bogate zdobienia wymagające misternej, ręcznej roboty sprawia, że cena małego dzieła sztuki potrafi być tożsama z ceną całej zawartość szafki z kubkami. Posiadanie serwisu porcelanowego, chociażby 30- 40 lat temu, było synonimem luksusu, dawkowanego na specjalne okazje tylko wybranym, swoistą “drabina społeczną” wynoszącą właścicieli na wyższy level.
Dziś wszechobecna chińszczyzna zalewająca rynek, niezwalniające na moment tempo życia, rosnące jak grzyby po deszczu restauracje serwujące napoje na wynos sprawia, że rytuał picia kawy lub herbaty w filiżankach stał się powszechny niczym obowiązek szkolny.
Aby nazwijmy to “odczarować” mój mały świat filiżanek i zacząć je częściej używać postanowiłam je trochę wypromować. Dotychczas zepchnięte w tył szafki, za licznym i barwnym korowodem kubków czekały na swoją “wielką szansę” niczym uczestnicy castingów do popularnych programów rozrywkowych. Wiadomo, że zwycięzca jest tylko jeden, ale nadzieja tli się w sercach wszystkich uczestnikach. Zamarzyła mi się gablota- witryna, która w sposób godny będzie reprezentować interesy zepchniętych na margines filiżanek. Chciałam, aby przyciągała wzrok i skupiała uwagę zarówno moją jak i moich gości, nachalnie wpływając na ich wybór i preferencje. Nie skromnie muszę przyznać, że mi się to udało.
Czytelnicy będący ze mną dłużej wiedzą, że nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała powtórnie rzeczy na które kolokwialnie rzecz ujmując ktoś położył krzyżyk.
Odnawianie mebli i ich personalizacja sprawia mi ogromną frajdę. W głębi serca jednak marzyło mi się zrobienie mebla od podstaw. Przeprosiwszy frywolne grafiki Tylkowskiego postanowiłam wykorzystać niewielki kawałek ściany pomiędzy oknami jako miejsce docelowe nowego mebla.
Jako podstawa posłużyła mi szuflada w kształcie prostokąta, drewniana znaleziona na śmietniku oraz resztki innej z których wykonałam półkę. Po usunięciu gałek całość musiałam zeszlifować. Niestety ślady po poprzedniej bejcy niczym tatuaże pozostały na stałe, wyblakłe wprawdzie, ale wciąż widoczne dziary. Prosta, geometryczna skrzynka poskręcana to żadna filozofia, dlatego pomyślałam, że trzeba w pudło tchnąć życie. Początkowo zainspirowały mnie haczyki na relingach, które miały poza funkcją ekspozycyjną nadać eleganckiego sznytu, lecz okazały się zbyt ciężkie i toporne. Wygięte haczyki z gwoździ, kluczy itp. okazały się chybionym pomysłem, gdyż dno szuflady będące jednocześnie pleckami okazało się cienką dyktą.
Skupiłam się zatem na aspektach wizualnych i do ozdoby witrynki posłużyły mi drewniane ornamenty. W tym celu odwiedziłam nawet lokalnego producenta ornamentów meblowych z bardzo bogatym asortymentem, ale ceny górek, koron itp. fakt, w większości obrabianych ręcznie kosztował fortunę. I to nie tak, że nie doceniam rzemieślniczej pracy ( sama nieskromnie po ilości wykonanych projektów mogę się nim tytułować ;), ale sumarycznie za ich cenę mogłabym kupić gotową witrynę lub gablotę oszczędzając czas, nerwy…. ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Zależało mi, aby elementy były z litego drewna, nie z foremek, z pyłu drewnianego. Znalazłam ciekawe elementy za granicą. Zamówiłam. Uwaga !!!! Nie kontenerem z Chin, ale na Węgrzech. Śliczne, różnorodne funkiel nówki nie śmigane czyli w kolorze jasnego drewna stojącym jednakoż w opozycji do rzeczonej wcześniej szuflady. Już na tym etapie stało się jasne, że otrzymanie jednorodnego koloru przy bejcowaniu lub woskowaniu będzie nie możliwe.
Postanowiłam w tym wypadku niczym doświadczony tatuator na cover- przykrycie wszystkiego jednolitą farbą.
Zaraz, zaraz…czy aby na pewno jednorodna????
Aż się prosi o cieniowanie lub przecierki. Tłem do witrynki będzie grafitowa ściana więc skoro witrynka nie może być w jednolitym, dębowym kolorze drewna jak ta stojąca po przeciwnej stronie salonu potrzebny jest mocny, rzucający się w oczy akcent kolorystyczny.
Znów z pomocą przyszły mi farby kredowe. Tym razem w kolorze turkusu z Farby Polskie i fuksji z Beckers Designer oraz preparat Saltwash na potrzeby postu nazwane “ świetną trójca”. Więcej o magicznym proszku przeczytacie np. tutaj .
Na pierwszy ogień poszła fuksja, następnie turkus. Po wyschnięciu obu warstw w ruch poszedł papier ścierny do czasu uzyskania pożądanego efektu. Całość zabezpieczyłam transparentnym woskiem.
Ornamenty zostały przyklejone, a następnie dla pewności przybite cienkimi niczym szpilki goździkami.
W obawie o kruchość filiżanek nie mogłam zapomnieć o porządnym uchwycie do zawieszenia, wszak szuflada żadnych nie posiadała, a w ścianie tkwiły tylko kołki po obrazkach z płaską główką. Potrzeba chwili wymusiła dość oryginalne rozwiązanie. Z kawałka profilu metalowego do stawiania ścianek działowych, który został mi po remoncie. Z pomocą nożyc do metalu i kombinerek przycięłam i wygięłam odpowiednie mocowanie, umożliwiające idealne spasowanie witrynki ze ścianą.
Jestem zadowolona z efektu końcowego. Dobór kolorów sprawił, że w zależności od padającego światła kolory dominują wzajemnie nad sobą. Z upływem czasu, w miarę rozrastania się kolekcji filiżanek witrynka zyska dodatkowe haczyki, a ja nie ustaje w poszukiwaniu tych odpowiednich.
53 komentarze
CozaMebel
Świetny patent! Zaraz rozejrzę się za jakąś szufladą 😁😋 mam trochę pochowanych PRL-owskich filiżanek 😁 dzięki Asiula za pomysł 😉
Instytut Designu
Cieszę się😀 ja PRL cudów niestety nie mam. Marza mi się wielobarwne filizanki z Tułowice
Renofresz
Rewelacja, bardzo ciekawy pomysł i dobór kolorów. I oczywiście brawa za ciekawe opisy.
Instytut Designu
Dziękuję. Miło mi czytać, że się dobrze czyta 😜
Vai Bewitched
Mnie praktycznie nie zdarza się pić niczego z filiżanki.
Stawiam na kubki, bo są wygodniejsze.
Mój tato pije z filiżanki – kawę – prawie codziennie.
A ja ze szklanki z Ikei. 🙂
Super efekt zmalowałaś.
Kamil | ONE STEP FORWARD
Kawa tylko z kubka 🙂 i to najlepiej możliwie jak największego, żeby pomieścił jak najwięcej życiodajnego napoju 🙂
Instytut Designu
Bez wątpienia to spory atut kubków
Kasia
Ja pozostaję przy moim tęczowym kubku z alpaką 😉 Masz ogromny talent, witrynka wyszła przepiękna 🙂
Instytut Designu
Dziękuję. Hmm z alpaka?? Musi świetnie się prezentować
Agata
Nie lubię pić w filiżankach. Wolę duży kubek 🤗
Bookendorfina Izabela Pycio
U mnie wiodący prym wiodą filiżanki jako najlepsze do picia kawy czy herbaty, choć ostatnio musiałam kawę odstawić, to jednak nowe rodzaje herbat świetnie ją zastąpiły. Co osobliwe, herbatę ze świeżymi plasterkami cytryny piję wyłącznie w kubku, to waki mały wyjątek. 🙂
Instytut Designu
ja też mam kilka ulubionych herbat:) obecnie króluje zielona z jaśminem
Bookendorfina Izabela Pycio
Masz rację, te haczyki dodadzą jeszcze takiego charakteru, pazura, a jednocześnie praktyczności. 🙂
Holly
kawę wolę w dużym kubku, herbatę w filiżance.
swiat karinki
Sobie robię w kubku a gościom zawsze w filiżance 😛
Dominika D.
Przepiękna ta szafka! Zakochałam się w tych kolorach!
EMILIA WAWRZONKOWSKA
Masz na prawdę dobry gust i wyczucie stylu
Instytut Designu
oj, bardzo mi miło, dziękuję 🙂 zapraszam częściej
Joanna
Fantastyczny efekt! Dobór kolorów bardzo nieoczywisty, tym bardziej kiedy weźmiemy pod uwagę przeznaczenie półeczki.
Instytut Designu
Lubię taie nieoczywiste rozwiazania.
Dominika
Arcydzieło, nie pomyślałabym że można wyczarować takie cudo
Instytut Designu
Dziękuję serdecznie
Life by Marcelka
Świetny pomysł
Wyszło super, przydałoby mi się takie cudenko na mojefilizanki
Instytut Designu
Dzięki. Zawsze możesz zamówić😁
Paula
Kawa zawsze w kubku albo wielkiej filiżance ❤️. A ta szafka/półka to super patent 🙂
Instytut Designu
Dzięki serdeczne
Kinga Ł / Więcej serca niż rozumu
Dobry efekt wyszedł 🙂 Ja jednak wolę kawę w kubku. Filiżanka jest dla mnie za mała, porcelana natomiast za lekka.
Instytut Designu
A ja lubię czasem dla odmiany 😁.
TosiMama
Przepiękna półeczka/szafka! U mnie to z czego piję uzależnione jest od okazji/pory dnia/humoru:)
Joanna
Kawę pije w kubku. W pracy mam taki specjalny z afirmacjami kobiety niezależnej 😃 natomiast w filiżance uwielbiam zielona herbatę – wtedy smakuje jakoś inaczej 🤩
Angelika | Asfashion
Świetnie to wyszło:) ja osobiście wolę pić herbatę w kubku niż filiżance z tego względu że w filiżance zmieści się mniej heh 😊
Bookendorfina Izabela Pycio
Szafka pięknie się prezentuje, od razu przykuwa wzrok i zachęca do sięgnięcia po filiżankę, napełnienia jej aromatycznym herbacianym lub kawowym płynem. 🙂
Agata
Mebel cudowny! Wolę w filiżance, ale w kubku jest praktyczniej 😉
Travel&Family
U nas królują filiżanki. Inne do kawy a inne do herbaty 🙂 Twoje dzieło jest rewelacyjne. Super pomysł 🙂
Sylwia R
Herbata tylko w duzym kubku, a kawa we filizance 😉 kawa lubie sie delektowac 🙂
Anna
Chcę taką szafeczke
Pięknie wygląda
Instytut Designu
napisz na @ mogę zrobić na zamówienie 🙂
Aneta
Wow. Jestem pełna podziwu za pomysłowość i kreatywność. Śliczne dzieło wyszło w efekcie końcowym, a i piękne miejsce na filiżanki, czy kubki. U nas zarówno kubki, jak i filiżanki. Zależy od pory dnia i nastroju. 🙂
Monika Kilijańska
Uwielbiam różne kubki, ale brakuje mi filiżanek z cieniutkiej porcelany, w których delektowałabym się herbatą.
Instytut Designu
Mnie też
Kasia Motyka Kocikowa Dolina
Pomysł przedni, wykonanie mega… kochana, masz pomysły do zgarnięcia 🙂
Instytut Designu
Dziękuję serdecznie. Miód na ❤.
krystynabozenna
Nie piję kawy , ale jeżeli już to wolałbym w filiżance 🙂
Śliczna szafeczka, masz zdolne ręce 🙂
Podziwiam 🙂
Instytut Designu
Dziękuję bardzo
Akacja
Ładna szafeczka, gdy się chce pokazać kilka drobiazgów. Moje 50 filiżanek potrzebuje solidnej witryny.
Instytut Designu
o matko!! Ile??? jak je eksponujesz??
Ewa
Picie w filiżance na pewno podnosi atrakcyjność napoju. A półeczka śliczna.
Instytut Designu
Bardzo dziękuję 🙏
Kasia
Kubek! Tylko kubek!
Koralina
Super! Trochę pracy i gotowe. Ja tez pije w kubku, chociaż wolałabym w filiżance 😉
Koralina
jestem nauczona pić w kubku, ale mam nadzieję, że kiedyś zmienię to na filiżankę 😉 jest bardziej delikatna i subtelna 😉
Instytut Designu
oj tak, to inny wymiar smaku 🙂
Karri
Can you tell us more about this? I’d like to find out some additional information.